Zatopiony w
myślach przeglądałem miliony stron internetowych. Moje oczy patrzyły tępo w
monitor, kiedy mózg tak naprawdę nie odbierał tych obrazów. Mój umysł zagubił się
około sto kilometrów stąd, w lesie nieopodal polany usłanej kwiatami o
lawendowym kolorze. Niebo było zachmurzone. Bez wyrazu i ponuro. Ale magicznie.
Tak, jak lubię. Jesienne liście zgrzytały mi pod podeszwami. Przedzierałem się
przez kolczaste krzewy i w pewnym momencie zobaczyłem to:
Otrząsnąłem
się z rozmyśleń. Ciągle siedziałem przed komputerem. Zaraz, gdzieś już
widziałem ten cytat… Tylko gdzie? Po dłuższym zastanowieniu nie byłem w stanie stwierdzić,
skąd pochodził ten cytat. Nie pamiętałem, kiedy czytałem tego typu książki. Coś
mi mówiło, że to była niesamowita powieść. Jednakże, w monotonii życia szybko
zapomniałem o niej.
Pewnego dnia
odwiedziłem supermarket, w którym nie byłem z półtora roku. Nienawidzę chodzić
do miejsc, w których jest dużo ludzi. Była sobota, więc wiadomo – tłumy. „Wie
pani, na niedzielę to trzeba koniecznie kupić kurczaka, a musowo się śpieszyć,
bo promocja jest.” – usłyszałem głos starszej kobiety stojącej w kilometrowej
kolejce przy dziale mięsnym. Na samą myśl zrobiło mi się niedobrze. Nie wiem,
jak ci ludzie mogą stać przy tym mięsie. Właśnie. Dla nich to tylko mięso. Dla
mnie to zwłoki cudownych zwierząt, które zostały brutalnie zabite, żeby gatunek
ludzki miał co jeść.
Często mam
takie myśli, co by było, gdyby Bóg dał zwierzętom nasz mózg, a nam by się
dostał ich. W głowie mam tylko jeden obraz: ludzkie mięso w lodówkach w dziale
mięsnym i kolejka zwierząt czekających, aby je kupić i zjeść.
Rzuciłem
podejrzliwe spojrzenie na tłum. Nie mam zamiaru przebywać w towarzystwie ludzi,
którzy mnie nie rozumieją, a ja nie rozumiem ich. Usłyszałem jakieś szepty, ale
w ogóle się nimi nie przejąłem. Odwróciłem się na pięcie i postanowiłem zwiedzić
działy wolne od jakiegokolwiek pożywienia. Przeszedłem obok półki z chemią.
Szampony, odżywki, mydła. Dlaczego wszystko jest takie drogie? Istne
zdzierstwo. Cały świat działa mi na nerwy.
Nagle
stanąłem, jak wryty. Gablotka z książkami. Tak, to jest coś dla mnie. Nie myśląc
ani chwili dłużej od razu zabrałem się do przeglądania tych cudowności. Ostrożnie
zdejmowałem książki z półek, oglądając okładkę, tył oraz grzbiet. Sprawdzałem
nazwę, autora, wydawnictwo, liczbę stron. Uważnie kartkowałem kilka razy, by usłyszeć
i poczuć każdą z nich. W pewnej chwili do moich rąk trafiła mała biała
książeczka, zrobiona z papieru makulaturowego, przez co już zyskała moją
sympatię. Była wielkości mojej dłoni. Wyglądała znajomo. Zaintrygowany fotografią
na okładce postanowiłem otworzyć ją i przeczytać początek. Olśniło mnie. Poczułem,
że chce mi się płakać. Jednak nie mogłem uronić, ani łzy. Tak, to jej fragment
widziałem wtedy w internecie. To ta sama książka, którą czytałem wiele lat temu
i zapomniałem o niej. Cieniu wiatru, wybacz mi.
Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie.
~ Carlos Ruiz Zafón