Zawsze inspirował mnie Francisco
Goya. Wykonał niezwykle rozbudowaną pod sensem metaforycznym akwafortę „Gdy
rozum śpi, budzą się demony”. Pomimo tego, iż to dzieło interpretowane jest
inaczej, zawsze kojarzyłam je ze światem snów, m.in. dlatego, iż przedstawia
ono samego artystę śpiącego, a nad nim to, co się dzieje w jego głowie. Jego
myśli są szaleńcze, drapieżne i ulotne, zupełnie jak większość zwierząt
wypełniających rycinę. Widać, że przybywa ich coraz więcej i więcej. Bo z
jednej myśli rodzi się druga.
Świat snów jest skomplikowany.
Jest światem wirtualnym. Jest jak internet. Niby istnieje. Ale nie da się go
bezpośrednio dotknąć. Tak, jakby znajdował się chmurze. I tam wszystkie
informacje są gromadzone i przechowywane. Czasem mogłabym sądzić, iż znajduje
się w całkiem innym wymiarze. I podczas stanu uśpienia organizmu my, ludzie, a
także zwierzęta dopiero wtedy mamy do niego dostęp. Jednak tylko duchowy.
Umysłem przenosimy się do niego. Ale nasze prawdziwe ciało zostaje w świecie
realnym. Tam dostajemy zastępczy zbiornik, byśmy mogli poruszać się po świecie
snu. Zdaje mi się, że naczynie nie musi być dokładną kopią ciała ze świata realnego.
Może to być cokolwiek. Ciało tygrysa, kwiatka, czy nawet garnka. Wpadła mi
teraz do głowy myśl, iż roślina, czy przedmiot nieożywiony się nie nadaje. A
dlaczego nie? Skoro we śnie jest możliwe, by człowiek mógł latać, nie mając
skrzydeł, tym samym obalam mit, iż bycie parapetem ogranicza ruchy. Tak
naprawdę świat ten jest nieograniczony. Nie panują w nim, żadne zasady. Można
go dostosowywać do swoich indywidualnych widzimisię. Jednakże to nie jest takie
proste. Do tego potrzebna jest umiejętność pełnego osiągnięcia świadomego snu.
Świadomym śnieniem zaczęłam
interesować się, gdy miałam trzynaście lat. Był to swego rodzaju świat dla mnie
inny. Lepszy niż ten prawdziwy. Pragnęłam oderwać się od szarej rzeczywistości,
z którą chciałam raz na zawsze skończyć. Taką szansę umożliwiłby mi właśnie sen
ze świadomością, iż mam nad nim pełną kontrolę i mogę grać na własnych
zasadach, nieustalonych i nienarzuconych z góry. Chciałam za wszelką cenę
osiągnąć ten stan, ponieważ świat realny mnie nie zadowalał. A wręcz męczył.
Potrzebowałam odskoczni od niego. W przeszłości czytałam bardzo dużo na ten
temat. Szukałam sposobu, by odwrócić role - tak, jak mój umysł panował nade
mną, tak ja chciałam panować nad swoim umysłem. Jednak, by tak się stało
musiałam rozumieć mechanizmy kierujące światem snu. Jest on dokładnym, głęboko
realistycznym odwzorowaniem świata rzeczywistego. Jest jak idealna kopia, którą
jest bardzo ciężko odróżnić od ideału. Matrix.
Nie potrafiłam bezpośrednio wejść
w ten stan. Wymagałoby to ode mnie utrzymania świadomości przez cały proces
zasypiania, aż do marzenia sennego. Jest to bardzo trudna technika, szczególnie
dla osób, które mają problem z koncentracją. W moim przypadku jest to niemal niewykonalne.
Później stosowałam tzw. „technikę dłoni”. Polegała na tym, że w ciągu dnia
patrzyłam na swoje dłonie i myślałam „To jest sen”. Coś na zasadzie
przypominacza. Kiedy zobaczyłabym we śnie swoje ręce to zorientowałabym się, że
śpię, a wszystko wokół mnie jest światem pozornym. Jednak ta metoda w moim przypadku
się nie sprawdza, ponieważ większość moich snów jest bardzo niewyraźnych. Tak,
jakbym nie miała okularów, czy soczewek. I dodatkowo, jakby cały obraz
przysłoniła mgła. Prawdopodobieństwo, że zobaczę swoje dłonie jest naprawę
niewielkie. Tylko raz udało mi się zastosować tę technikę.
W snach warto zwrócić uwagę na
okna, zegary, lustra, ekrany telewizorów czy telefonów, a czasami nawet
książki. Są to rodzaje odbiorników, po których bardzo łatwo można rozpoznać, że
to co się wokół nas dzieje, to tylko sen. Przykładowo, w marzeniu sennym, gdy
popatrzymy na zegar wskazuje on godzinę 12. Jeśli oderwiemy od niego wzrok, a
po chwili znowu zerkniemy na zegar, będzie już pokazywał zupełnie inną godzinę.
Ta metoda jest u mnie najskuteczniejsza.
Mój pierwszy świadomy sen
pamiętam dość wyraźnie. Miał miejsce w drugiej klasie gimnazjum. Śniło mi się,
że jechałam samochodem, jako pasażer, na tylnym siedzeniu. Przez okno pojazdu
zobaczyłam dobrze mi znaną ulicę, market, dom handlowy, fragment targu,
wieżowiec i jeszcze kilka innych budynków, które w tamtym miejscu się znajdują.
Spojrzałam na dół. Moje oczy zarejestrowały dłonie należące do mnie. Od razu
zorientowałam się, że jest coś nie tak. Popatrzyłam znowu za okno. Obraz
diametralnie się zmienił. Jechałam teraz przez wieś i wjeżdżałam między pola ze
zbożem. To był dowód. To potwierdziło fakt, iż to jest sen. Zaczęłam się
cieszyć, że nareszcie osiągnęłam ten stan. Nagle z moimi rękami zaczęło dziać
się coś niedobrego. Moje ciało z realnego świata zaczęło się wybudzać. Paraliż
senny powoli puszczał moje kończyny, co w konsekwencji zaburzyło odczucia, i
doznania z obu światów zmieszały się. Nie wiedziałam, co się dzieje. Jednak
chciałam wykorzystać ostatnie sekundy mojej pełnej świadomości w marzeniu sennym.
Zatrzymałam samochód, nie mówiąc kierowcy, by się zatrzymał. Wystarczyło
pomyśleć. Drzwi auta same się otworzyły. Tylko wbiegałam w zboże, a natychmiast
się obudziłam.
Obecnie ciągle jestem na etapie
testu rzeczywistości, czyli sprawdzania, czy to jawa czy sen. Mam też problem z
utrzymaniem stanu świadomego snu. Co się zorientuję, że to sen to po chwili
tracę powoli panowanie i stopniowo zaczynam się wybudzać, jednocześnie czując,
jak paraliż senny przestaje działać i odczuwam ciężar własnych dłoni ze świata
realnego. Nienawidzę tego
stanu, bo wiem, że za chwilę się obudzę. Jednakże ostatnie chwile świadomego
snu, zawsze wykorzystuję najlepiej.
Polecam każdemu świadome śnienie,
szczególnie tym, których meczą koszmary. Dzięki świadomości zachowanej w
marzeniu sennym możemy się ich pozbyć raz na zawsze, tym samym pokonując własne
słabości. Ponadto stan taki umożliwia spełnianie pragnień, które są niewykonalne
w świecie rzeczywistym. W snach można doskonalić też pewne umiejętności,
tworzyć wizualizacje, które umożliwią szybszą naukę danej czynności, chociażby
w dziedzinie sportu. Po za tym to działa, jak gra komputerowa tylko, że sam
sobie ją wymyślasz. To sprawia, że sen staje się wartościowszy, ciekawszy i
znacznie głębszy wrażeniowo.
"Bacz, by nie rozmawiać z tymi,
którzy mówią przez sny.
Gdyż słowa ich pochodzą
z nadrzecza zaświatów."
którzy mówią przez sny.
Gdyż słowa ich pochodzą
z nadrzecza zaświatów."
~Ølivier Peccatum