niedziela, 20 lipca 2014

Tomb Raider: Underworld





            Nie jestem miłośnikiem gier. I kompletnie się na tym nie znam. Jednak jestem osobą, która łatwo popada w uzależnienia. Gdy już czepię się jednej rzeczy to ciężko jest mi się od niej odkleić. I jeśli coś podbije moją duszę to staje się to później problemem. W tym przypadku jest nim jedna z kultowych gier, a mianowicie Tomb Raider: Underworld.

            Do gry zachęciła mnie koleżanka ze szkolnej ławki, pasionetlefeu, która od najmłodszych lat miała styczność z przygodami Lary Croft, dzięki swojej siostrze. Zawsze opowiadała o grze z wielką pasją. Pomyślałam, że i ja spróbuję, bo Tomb Raider może się stać ciekawym dla mnie doświadczeniem.

            Akurat tak się złożyło, że w Biedronce… Tak, w naszej polskiej Biedronce był dostępny Tomb Raider Ultimate Edition. Pudełko zawierało trzy płyty z grami Tomb Raider od części I do III, The Last Reavelation, Chronicles, The Angel of Darkness, Legenda, Anniversary, no i Underworld. W sumie dziewięć części gry







            Postanowiłam zobaczyć pierwszą część. Od razu po włączeniu gry odinstalowałam ją. Dlaczego? Otóż problem stanowiła grafika. Była jeszcze gorsza niż w The Sims jedynce. Ja rozumiem, że to stara gra, ale… W to się nie dało grać. Aż oczy bolały. A ja jestem osobą, która zwraca uwagę na jakość wykonania i ogólną estetykę gry. 

            Następnie odpaliłam The Angel of Darkness. I tu kolejny problem, ponieważ nienawidzę krajobrazu miejskiego. A szczególnie tajemniczych uliczek i zaułków podczas nocy. Przerażają mnie takie miejsca.  Kojarzą mi się z kradzieżami i morderstwami. Okropność. Grafika była lepsza, ale żadna rewelacja. Także i tę grę szybko porzuciłam.

            Potem uruchomiłam Legendę. I była całkiem ok. Miała bardzo podobną grafikę do moich ukochanych The Sims 2. Jednak była dla mnie… za trudna. Serio. Nie ogarniałam jej kompletnie. Nie potrafiłam się tam poruszać. Jeden z poziomów sprawił mi ogromną trudność i nie miałam ochoty go powtarzać po raz setny. Przy tej grze też się poddałam.

            Jednak nie poddałam się tak całkiem. Poszperałam trochę w internecie i okazało się, że Underworld cieszy się niemałym powodzeniem. Postanowiłam przekonać się na własnej skórze. I to był strzał w dziesiątkę. Mogę spokojnie powiedzieć, że ta gra podbiła moją duszę.


















Bardzo spodobał mi się krajobraz. Jest magiczny. Morze Śródziemne i Niflheim nie przypadły mi tak do gustu, jak kojąca zieleń Tajlandii. Grafika w przeciwieństwie do wcześniejszych części jest bardzo przyjemna dla oka. Wszystko jest dopracowane. Chmury, morze, jak i góry wyglądają naprawdę realistycznie.













                Kolejnym elementem, który mnie zachwycił jest architektura. Przypominała mi trochę styl, w którym został wybudowany Wielki Pałac Królewski czy Wat Phra Kaew w Bangkoku. Sztuka ta nawiązuje do buddyzmu. Są to często budowle sakralne. Taki motyw bardzo przypadł mi do gustu.













Tu widoczne jest nawiązanie do sakralnej sztuki hinduistycznych Khmerów, a mianowicie monumentalna rzeźba bóstw Siwy i Wisznu, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie.









Co do tych posągów, uważam iż są po prostu genialne. Jak i cały mechanizm otwierający ukryte przejście. Zabawa światłem i te sprawy.


 
















Największa trudność i jednocześnie przykrość  sprawiło mi zabijanie zwierząt. W szczególności tygrysów, gdyż zwierzęta te stanową dla mnie inspirację. Co do jaszczurów to są istotami upierdliwymi i bardzo przebiegłymi, co wzbudza we mnie potrzebę mordu i agresji.













Cudowny gotycki wystrój w posiadłości Croftów.













Co do postaci Lary Croft mam mieszane uczucia. A właściwie ich nie mam. Wizualnie jest całkiem w porządku. Umięśnione kobiety są bardzo ładne. W niektórych momentach gry wręcz nie mogę się skupić. Jednak w ogóle nie podoba mi się jej twarz. Mocno zarysowane brwi, które sprawiają wrażenie, jakby była zła. Wąskie oczy, imitujące skośne powieki. Mały, nienaturalny nos. No i ogromne usta. Wygląda niemal, jak karykatura. Co do osobowości wydaje się być człowiekiem  chytrym i wiedzącym dokładnie czego chce. Jednak troszkę irytuje mnie jej pewność siebie. Po za tym, nie wiem dlaczego, ale czasami wydaje mi się zbyt słaba i delikatna. I zastanawiam się, dlaczego twórcy gry nie stworzyli jej mężczyzną. Jednakże szybko przechodzą mi te myśli, gdy stwierdzam, iż właściwie przyjemnie się nią gra. I powinnam przestać szukać dziury w całym.










Niestety, jak już się czegoś czepię to nie daję sobie z tym spokoju. Myślę nieustannie o tym, jak pokonać kolejne przeszkody i co czeka mnie w następnych poziomach. Sądzę, że znowu gra zawładnie moim życiem przez dłuższy czas, jak to było z The Sims 2. Dlatego staram się unikać jakichkolwiek gier wszelkiego typu. Moim marzeniem jest mieć okazję choć raz zagrać w takie gry, jak League Of Legends, World Of Warcraft czy Metin. Albo MineCraft z kilkoma osobami. Jednak obawa, że popadnę w uzależnienie jest ode mnie silniejsza. Tak się stało z Tomb Raiderem. Wolałabym, by taka sytuacja już nigdy się nie powtórzyła.